Nagroda im. Johna Roberta Doyle'a Jr
Patrycja Tanner Candal
Wywoływanie wspomnień
Położony w ramieniu lasu, obejmujący jego tyłek,
stary bam pomieścił swoje narzędzia i dał mu miejsce do majsterkowania.
Jego młotki i gwoździe, piły i wiertła wciąż tam są,
dziesięć lat po tym, jak zwrócił twarz ku światłu ze szpitalnego okna,
biorąc trzy oddechy przed opuszczeniem nas.
Czterdzieści lat temu jego dzieci bawiły się pod blaszanym dachem
zakrywający łuskacz do fasoli i stopnie
które prowadzą do miejsca, w którym ukształtował łóżeczka dziecięce i stoły piknikowe.
Pod koniec zrobił małe krzyżyki.
Małe dzieci spędzały letnie godziny na kręceniu sosnowych igieł
lub suszone gałązki w ciemnych piaskowych lejach w pobliżu Bam Door,
wołając mrówki lwy śpiewającymi tekstami.
„Doodle Bug, Doodle Bug, chodź na kolację”
„Doodle Bug, Doodle Bug, twój dom się pali”.
Uwierzyliśmy maleńkiej, brudnej, poruszającej się do tyłu larwie
nie przyszedłby, gdybyśmy nie śpiewali.
Kiedy w końcu nadszedł, nie zobaczyliśmy go od razu;
udawał martwego i wyglądał jak brud, w którym się chował.
Przestaliśmy się kręcić i patrzyliśmy
Aż mały kształt kamyka drgnął trochę,
wbijając się tyłem w ziemię. „Oto on! Przyszedł”.
Na zewnątrz dzieci bawiły się pałeczkami i śpiewały piosenki wzywające owady,
Wewnątrz stworzonych przez człowieka wspomnień ławek i zabawnych zabawek.
Drewniany guzik pozostawiony na sznurku zakręci się,
śpiewaj godzinami, gdy ręce wsuwają się i wysuwają,
jak skrzydła motyla przed pierwszym lotem.
Mówi się dziecku, żeby uważało, żeby sznurek się nie ślizgał;
ktoś zbyt blisko mógłby zostać zraniony latającymi drewnianymi guzikami.
Zostawiając ławki, guziki i dzieci kiwające na mrówki lwy,
jego duch zdawał się unosić przez wąskie szpitalne okno.
Być może usłyszał śpiewne wołanie nad lejami ziemi,
„Minton, Minton, chodź na kolację”.